Szkolimy się i szkolimy…i to wszystko jest marne

Kolejny wieczór spędzam na przygotowaniu materiałów na szkolenie rady pedagogicznej w szkole "X". Często spotykam się z radami pedagogicznymi. Bardzo lubię pracować z dorosłymi. Niestety każde szkolenie łączy się z trudną refleksją. Co to daje? Nauczyliśmy się szkolić, uczestniczyć w warsztatach. Ile to zmienia w szkołach? Spotykam się do dziś z postawą jedynie słusznej drogi, którą wybrał dla nauczycieli dyrektor szkoły. Wybrał szkolenie, bo ciekawe, bo słyszał, że w innej szkole się udało. Tylko ta rada, ten zespół ludzi nie widzi sensu. Nie ma potrzeby szkolenia się w tym kierunku. Nauczyciele widzą sens uczenia się, gdy słyszą ciekawą historię, gdy możemy podzielić się z nimi tym, co jest naszym doświadczeniem. Znakomite badania profesora Johna Hatie ( o których będę pisał więcej) wskazują, że nauczyciel, który sam się doskonali, wraca naładowany do szkoły po świetnym szkoleniu, chce wprowadzać zmiany, po krótkim wypala się. Niewielu jest liderów, którzy mają siłę do wędrówki pod prąd. Najczęściej ich siła i tak wypływa z wsparcia, które otrzymują w innym miejscu niż szkoła. Dlaczego nie umiemy się szkolić wspólnie, wybierać doświadczenia, nasze trudności i sukcesy, jako przykłady do analizy? Dlaczego nie umiemy siadać przy stole i mówić, czego nam potrzeba, czego chcemy nauczyć się jako zespół? Z drugiej strony prowadzący szkolenia ( w tym ja sam) czynimy z siebie ekspertów, konsultantów, zjadamy wszystkie rozumy świata, prowadzimy masowo szkolenia, kursy, zajęcia, warsztaty, projekty. Temat mało ważny, coś się wstawi, i tak tego nikt nie będzie słuchał . Błędne koło. Wszystko jest marne. Brak nam liderów edukacyjnych, autorytetów, które potrafią pociągnąć, zaciekawić. Jutro znów weźmiemy udział w kolejnym szkoleniu, podpiszemy listę obecności, bo lista jest ważna. Wyjdziemy z niczym. Marne jest to wszystko. Dociera do mnie powoli, co miał na myśli Jan Potworowski mój mistrz, który zawsze pyta nas przed szkoleniem z czym w głowie i pod pachą wyjdzie ze szkolenia, z warsztatu  "kibic". Z czym wychodzisz mój "kibicu"?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *