Z jaką łatwością mówi się dziś i pisze o reformie edukacji.Kolejna partia prezentuje nam genialny pomysł na szkołę. Krew mnie zalewa. Nie tylko dlatego, że jestem dyrektorem i czeka mnie kolejna porcja bezsensownej pracy, głównie dlatego, że to jest zwyczajnie głupie. Nigdy nie byłem zwolennikiem powstania gimnazjów. Poprzednio także irytowało mnie to, że w jeden rok dokonuje się reformy edukacji. Bez solidnego przygotowania, bez pomysłu na gimnazja. Czy gimnazja są złe? Nie są ani złe, ani dobre. Są elementem systemu edukacji. Ich problem polega głównie na tym, że nikt nie przemyślał, jak szkoła dla uczniów w tym wieku powinna wyglądać. Przepraszam, ale już sam pomysł z tzw. godziną wychowawczą w gimnazjum, wskazywał na to, że nikt nie bierze na serio młodych ludzi. 45 minut w tygodniu na wychowywanie. Śmieszne były i są tematy godzin wychowawczych, śmieszne formy i metody pracy. Skoro wszyscy mówimy,że to taki trudny wiek, to czemu szkoła na tym etapie nie dostała dobrych pedagogów, psychologów, liderów? Jako dyrektor cieszę się, że dofinansowano szkoły podstawowe. Place zabaw, pomoce, łazienki. Jesteśmy do przodu. Co dano gimnazjom? Nic. Łatwo się mówi: gimnazja się nie sprawdziły. Do tego mówią to ci, którzy w szkole nie byli od kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu lat. Eksperci!!! Znawcy tematu!!! Śmieszne to jest i żałosne. Ja widzę, że szkoła jest inna każdego roku. Nie ośmieliłbym się stanąć przed słuchaczami studiów podyplomowych i opowiadać o zarządzaniu, o szkole, o której nie ma. Szkole sprzed 3 lat. Edukacji nie ocenia się po 10 czy 15 latach. Edukacja potrzebuje czasu. Jeszcze jedno, czy to, że pojawi się klasa 7-8 w szkole podstawowej sprawi, że młodzież będzie "lepsza"? Czy szkoła ma aż tak duży wpływ na wychowywanie? Czy szkoła i nauczyciele są autorytetami? Mam obawy. Wydaje się, że młodzi ludzie nie zmienią się tylko dlatego, że będą dłużej uczyć się w tej, czy innej szkole. Warto pomyśleć, zanim znów zamieszamy w systemie i w głowach.