Tym razem nie tyle o szkole, co o życiu. Ostatnio przypomniała mi się historia mojej podróży na Ukrainę do Iwanofrankowska. Wszystko było perfekcyjnie ustalone przez organizatorów mojego wyjazdu, a leciałem pracować z nauczycielami w Iwanofrankowsku i Lwowie. Przekonany, że mam jeszcze czas, dużo czasu wygodnie rozsiadłem się na lotnisku z laptopem. Nie wiadomo kiedy, czas, którego było tak wiele uciekł mi całkowicie. Nie zdążyłem na samolot, spóźniając się o kilka minut na odprawę. Nie było szans nic zrobić. Za swoje spóźnienie zapłaciłem kilkunastogodzinną podróżą autobusem do Lwowa w otoczeniu szemranego towarzystwa. Dlaczego o tym piszę, bo w życiu też się tak dzieje. Z własnej głupoty pozwalamy na to, aby uciekło nam najważniejsze. Coś czego nie daje się później dogonić. Coś wartościowego, pięknego, najcenniejszego. Kiedy nauczymy się, że życie nie lubi czekać? Każdy dzień zwłoki, to czas, którego już nie odrobimy, co więcej czasami, ci którzy czekają na nas na innym lotnisku odchodzą. W zasadzie nie wiele się stało, ale koszt jest olbrzymi. Kiedy nauczymy się nie spóźniać?